Tylko jeden przebywa w areszcie
W sądzie stawili się niemal wszyscy oskarżeni. Tylko jeden z nich przebywa w areszcie, reszta odpowiada z wolnej stopy i jest objęta policyjnym dozorem. Obrońcy zgłosili dwa wnioski o odroczenie rozprawy: pierwszy z powodu choroby i nieobecności jednego z oskarżonych, drugi - konieczności zweryfikowania legalności dowodów i związanego z tym zwrócenia akt sprawy do prokuratury z powodu niekompletności materiału dowodowego. Oba wnioski zostały przez sędziego Marcina Masłowskiego oddalone.
CZYTAJ TAKŻE: Afera w łódzkim Orientarium. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa [ZDJĘCIA]
"Dozór policyjny na utrudnić życie"
Następnie sędzia chciał dowiedzieć się, dlaczego część oskarżonych nie stosuje się do środka zapobiegawczego i nie stawia regularnie na wyznaczonych komisariatach policji.
- Ja stawiam się trzy razy w tygodniu, to błąd prokuratora
- twierdził jeden z upomnianych podsądnych.
CZYTAJ TAKŻE: Zabójstwo na Retkini. Rzucił się z nożem na ukochaną. Zapadł wyrok
Inny z kolei prosił o zmniejszenie liczby dni, w które ma przychodzić na komisariat, co znacznie ułatwi mu życie.
- Ale w tym środku zapobiegawczym nie chodzi o to, żeby było łatwiej, ale trudniej. Jeśli nadal nie będzie się państwo stawiać tam, gdzie trzeba, w każdej chwili możemy go zaostrzyć. Jeśli nie można wyznaczonego dnia przyjść na komisariat, trzeba skontaktować się z dzielnicowym i usprawiedliwić nieobecność
- mówił sędzia Masłowski.
Rozprawę przerwał alarm
Przystąpiono do odbierania od oskarżonych najważniejszych danych osobowych. W trakcie na sądowym korytarzu rozległ się alarm. Ponieważ nie ustawał, Marcin Masłowski postanowił odroczyć rozprawę i zarządził ewakuację. Jednak po chwili okazało się, że nie dzieje się nic niebezpiecznego.
- Sprzątaczka przez przypadek zbiła szybkę zabezpieczającą przycisk alarmowy, stąd całe zamieszanie
- wyjaśnił sędzia Grzegorz Gała, rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi.
Napisz komentarz
Komentarze